motocoto napisał(a):mamy obecnie 2011r a skorpio znikło z naszych dróg,

Wszystko przez wprowadzenie MK2(wieloryba), który wówczas w porównaniu od jedynki nie był samochodem wobec którego można było pozostać obojętnym- kochać albo nienawidzić

, i to go zabiło.
MK1 został nawet w '86 samochodem roku, i sprzedawało się całkiem nieźle, ale ford zwlekając 7 lat z wprowadzeniem kombika, i niezbyt urzekającym liftem obniżył jego pozycję w segmencie.
Wspomniane MK2 poza swoim wyglądem ostatecznie przekreśliło marzenia forda o rywalizacji w klasie samochodów luksusowych kolejnym kombi w którym tył dosłownie przeszczepiono z MK1, podobnie jak wiele elementów wnętrza(w sedanie też), może w escorcie, czy mondele taki numer odbył by się bez echa, ale tutaj był on początkiem końca.
Co do scorpio jako używki

, uważam że to bardzo duży i wygodny(bardziej od omegi zwłaszcza dla pazażerów) samochodzik który można posiąść za psie pieniądze.Wyposażeniowo też jest lepiej niż w omedze, no i oczywiście jak na forda przystało jest cała masa wad.
Rdza, dotykająca KAŻDE scorpio (nadkola i progi), kiedy szukałem 2 lata temu jakiegoś w roczniku 95-98 widziałem Jeden zdrowy egzemplarz, ale w automacie za którym nie przepadam, tym bardziej w skorupie bo nawet dwulitrówka spoli od 13 litrów w górę.Elektryka którą nafaszerowano autko jest dla większości właścicieli wersji Ghia(najlepiej wyposażonych) kłębkiem nerwów, poprzez zastosowanie wiązki elektrycznej typu multipleks, która przepalała się po +/- 80000, a regeneracja jak byłem w temacie kosztowała ok 1500, ale elektronika jest tak samo słabą stroną omegi(przynajmniej mojej).
Silnik, przynajmniej 2.O w gaźniku jaki miałem przyjemność posiadać w scorpiu nie był co prawda fabryką mocy

,
ale po dojechaniu na szrot miał przeżyte ponad 500000, i był absolutnym fenomenem w świecie motoryzacji ponieważ przeszedł transformację w półdiesla(wpi#rdalał dużą bańke oleju na 250km

), i miał założony gaz, więc miałem diesla w gazie

widział ktoś takiego drugiego, co
Ostatnie co zdecydowanie odrzuca od zakupu to ceny części, zarówno nowe jak używki są niepoprawnie drogie, pamiętam jak strzelił mi ręczny w zacisku hamulcowym, i to tak parszywie że koło gotowało się po 10 mniutach jazdy(nie przesadzam), jak miałem zrobić trasę 100 km, a jechałem z ojcem, jeden prowadził, drugi siedział z tyłu z blaszanym kubkiem, i jak była większa kałuża-stop na nie tyłem i chłodzenie koła(przez pierwsze 10 chlapnięć pełnym kubkiem wyglądało to jak chlapanie na rozgrzany piec więglowy, a raz to nawet sparzyłem się od OPONY

) cała sytuacja tuż przed przeglądem.Pojechałem do sklepu forda, bo nigdzie nie szło dostać owego zacisku, nawet używanego, zacisk kosztował 500złotych

(5 lat temu)
Suma sumarum wolę omegę, ale do forda mam sentyment.