Witajcie.
Kolejny problem mam teraz juz mnie przeroslo ponad norme.
Caly dzien jezdzilem autkiem, wszystko byloby pieknie jednak stalo sie cos czego nikt by sie nie spodziewal. Podjechalem pod blok, zostawilem auto raptem na dwie godziny. Wracam odpalam i odjechalem. Po paru set metrach zaczelo sie wylaczac radio tak jakby kostki sie rozpiely, okej moze sie stac. Podjechalem pod sklep, zakupy wracam chce odjechac, wlaczylem ogrzewanie szyby tylnej i nagle jeb, choinka, falujace obroty, raz wszystko miga, raz kontrolka od kierunkowskazu sie swieci, za chwike skrecajac kierownica oswieca sie airbag i radio traci prad, data na zegarze miga, swiatla przygasaja no czysta zagadka niczym nastepny odcinek Malanowskiego i partnerow. Podjechalem pod dom dalej to samo, auto z pilota nie chcialo sie zamknac tzn zamykalo ale tak jakby byl rozladowany akumulator, otworzyc sie juz wgl. nie dalo. Smieszne bo z kluczyka go otworzylem i odpalilo od strzala. Po prostu czeski film.
Czekam na wasza pomoc, dobra rade.
Dka ciekawosci zalaczam filmik.
Ps. Radio na pewno nie robi zwarcia odlaczylem je calkowicie.
Najbardziej to sie dzieje podczas ruchu kierownica prawo / lewo.
Pacjent to Omega B 2.0 DTi.
W dodatku pod autem plama ropy.0