omega zdechła a że trzeba się czymś poruszać to trzeba było nabyć jakieś jeździdło. I takim sposobem przejrzałem chyba całe okoliczne internety w poszukiwaniu grand voyagera lub sintry bo tylko to barałem pod uwage. Założony budżet miał się zamknąć w 6 tyś bo muszę jeszcze silnik do omegi kupić a też pewnie taniop nie będzie

.
i tak byłem widziałem i dotykałem tych rudzielców chyba ze 6 szt i w chuj się rozczarowałem bo nic nie było warte tysiąca a ludzie sobie cenią jak za złoto czy cóś z każdej strony rdza nie wspominając już o tym jak te auta są zdezelowane
i juz miałem się zastanawiać nad zwiększeniem limitu pieniążków aż nagle wczoraj sam niewiem jak to się stało a niby byłem trzeźwy

kupiłem sobie
trabanta ktorego zresztą fabryka zapomniała pomalować (bez aluzji
jaggi)

do tego pod maską odstraszacz żab
gówno jak skórwesyn wymysł jakiegoś naćpanego żabojada, ale o dziwo nawet jakoś tam jedzie i nawet w miare wygodne czego wogóle się nie spodziewałem, no i co najważniejsze po wyrzuceniu foteli to miejsca prawie jak w Vito
zdjęcie tylko jedno bo więcej aparat może nie przezyć

rok 2000
2.2dt 112KM
rdzy nigdy widać nie będzie

no ewentualnie tylko na przedniej masce jest możliwość